W Kisielicach rozwija się turystyka wiatrowa, wiele różnych wycieczek czy osób prywatach przyjeżdża zobaczyć, jak to w rzeczywistości wygląda - mówi burmistrz Kisielic Tomasz Koprowiak, wiceprzewodniczący Stowarzyszenia Gmin Przyjaznych Energi Odnawialnej.
Można pana zdaniem pogodzić wpływy z elektrowni wiatrowych z turystyką?
– Z mojego doświadczenia wynika, że turystom to nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie, turbiny stanowią atrakcję turystyczną. Problemem jest to, że na temat energetyki wiatrowej krąży w naszym kraju wiele mitów, dlatego część osób może obawiać się, że te inwestycje mogą zachwiać turystyką.
W Kisielicach rozwija się turystyka wiatrowa, wiele różnych wycieczek czy osób prywatach przyjeżdża zobaczyć, jak to w rzeczywistości wygląda. W Margoninie, gdzie stoją 64 duże turbiny wiatrowe, badania dowiodły, że ruch turystyczny w ostatnich latach znacznie się zwiększył, m.in. za sprawą turbin wiatrowych, z których wpływy pozwoliły im rozwijać infrastrukturę turystyczną.
NIK w swoim ostatnim raporcie negatywnie ocenia proces powstawania lądowych farm wiatrowych w Polsce. Jak pan przyjął ten dokument?
- Byłem nim zaskoczony. Zszokowały mnie pierwsze komunikaty prasowe mówiące o tym, że wszędzie jest źle, bo ja widzę zupełnie inny obraz niż ten, który został przedstawiony w mediach. Zresztą, analizując ten raport szczegółowo widać, że jest on pozytywny, bo w większości gminy zostały ocenione przez NIK pozytywnie. Uchybienia stwierdzono zaledwie w kilku przypadkach. Moim zdaniem wnioski z tego raportu są zbyt uogólnione, sugerują, że wszędzie źle się dzieje.
Czy w pana gminie pojawiały się ze strony inwestorów sugestie, by zmienić plan zagospodarowania przestrzennego?
– W naszym przypadku nie musi być on w ogóle zmieniany, bo w określonych miejscach dopuszcza inwestycje w energetykę wiatrową, a tam gdzie nie dopuszcza, to nawet gdyby ktoś stanął na głowie, nic to nie da. Nie pozwalają na to uwarunkowania środowiskowe.
więcej na: portalsamorzadowy.pl